~Ariel~
Obudziłam się ze znakomitym humorem. Co prawda skutki
zarwanej nocy były dla mnie nieco odczuwalne, poprzez zmęczenie, jednak nie popsuło
to mojego entuzjazmu.
Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju -
sąsiednie łóżka były puste, co oznaczało, że dziewczyny już wstały. Powoli
wygrzebałam się z łóżka, po czym udałam się do łazienki przyległej do naszego
pokoju. Odbyłam poranną toaletę, ułożyłam włosy, przebrałam się w jedne z
ładniejszych ubrań i nałożyłam lekki makijaż. Gdy wykonałam wszystkie z tych
czynności, spojrzałam w lustro.
- Nie jest źle. – stwierdziłam nieco krytycznie.
Po chwili zeszłam na dół, do reszty.
- Mmm, ale ładnie pachnie. – zachwyciłam się, wchodząc do
kuchni.
W tym momencie wszyscy przenieśli na mnie wzrok… nieco
zdziwieni.
- Wow, ślicznie wyglądasz Ariel. – skomplementowała mnie
Prue.
- Popieram. – odezwała się Danielle.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się, nieco zawstydzona.
Nie wyglądałam jakoś nadzwyczajnie, jednak dziś postarałam
się nieco bardziej niż zazwyczaj. Na dodatek póki co, uśmiech nie schodził mi z
twarzy. A nawet ja sama musiałam przyznać, że z uśmiechem wyglądałam o wiele
ładniej.
A dla kogo to wszystko? Ha, dla Zayn’a. Matko, co ten
chłopak ze mną robił…
Automatycznie do mojej głowy powróciły wspomnienia z
wczorajszej nocy, przez co bałam się, że odpłynę nieco od rzeczywistości.
Postanowiłam więc się ogarnąć, jednak nie do końca mi to wyszło, gdyż w tym
momencie moje spojrzenie i mulata, zetknęły się. Na jego ustach gościł szeroki
uśmiech, który zdaje się wywołałam ja, a jego oczy błyszczały radośnie.
- Jak się spało? – spytał nagle Louis.
- Dobrze. – odparłam, zasiadając na wolnym miejscu przy
stole, pomiędzy Horan’em, a Danielle, natomiast naprzeciwko Zayn’a i Lou.
- Jesteś pewna? – spytał Pan Marchewa.
- Tak. Niby dlaczego miałabym nie być pewna?
- A nic, tak tylko pytam, bo obudziło mnie jakieś stukanie
po podłodze, dochodzące z korytarza i ze strychu, ale to na pewno szczury. –
odparł Tomlinson, jednak po jego tonie dało się wywnioskować, iż tak naprawdę
wcale nie uważa, by były to szczury.
Naprawdę byliśmy aż tak głośni? Wymieniłam nieco zmieszane
spojrzenie z Zayn’em, jednak gdy mulat zaczął chichotać pod nosem, sama również
nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Dobra dzieciaki, teraz proszę o spokój! – oznajmił Harry.
- Dzieciaki? – uniósł brwi Tomlinson. – Jesteś tu
najmłodszy, Styles!
- Proszę nie podważać Mistrza Kuchni! – oburzył się. –
Wcinajcie szybko i idziemy nad jezioro! – oznajmił, podając po kolei porcję dla
każdego z nas.
Zjedliśmy w ekspresowym tempie, według poleceń Styles’a, a
Horan skończył już po dwóch minutach i zaczął jęczeć, że mu mało. Okazałam swą
dobrą duszę i podzieliłam się z nim (choć tak naprawdę po prostu nie umiałam
już więcej wcisnąć).
- Wszyscy skończyli. – oznajmił Payne. – Teraz marsz mierzyć
łyżwy!
- Łyżwy? – zdziwiłam się.
- Tak, łyżwy. Idziemy pojeździć. – oznajmił radośnie. – Mamy
też kilka regulowanych par damskich, więc spokojnie.
- Yy, no okej. – odparłam, choć nie bardzo podobał mi się
ten pomysł.
Niby mieliśmy jeździć po jeziorze? Po wydarzeniach
ostatniego miesiąca miałam złe wspomnienia z zamarzniętą wodą…
~*~
Oczywiście, bo jakże by inaczej, przygotowania zajęły nam
jakąś godzinę. Chłopcy mieli problem z rozpoznaniem, czyje łyżwy są czyje. Ja i
dziewczyny próbowałyśmy przemówić im do rozsądku, że to bez różnicy, bo i tak
wszystkie można wyregulować, jednak oni upierali się, że każdy musi mieć swoje.
Na dodatek kiedy już rozpoznali, które są czyje, okazało się, że brakuje dwóch
lewych łyżew, od Horan’a i Styles’a. Tak więc drugą połowę owej godziny
spędziliśmy na szukaniu zgub, aż w końcu jedna znalazła się w zamrażarce, a
druga w schowku na szczotki.
- Czy teraz już wszyscy są gotowi? – spytał błagalnie Liam.
- Taaak. – odparliśmy chórem.
- W takim razie możemy wychodzić! Kto ma klucze?
I tak oto przez kolejne dziesięć minut szukaliśmy kluczy, aż
w końcu poddaliśmy się, stwierdzając, że nic się nie stanie, jeśli zostawimy
domek otwarty, bo i tak znajduje się na kompletnym odludziu.
Kiedy w końcu wygramoliliśmy się z domku, podzieliliśmy się
na mniejsze grupki. Ja i Zayn szliśmy na końcu.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. – odezwałam się
cicho, nie chcąc by reszta mnie usłyszała.
- Dlaczego?
- Będziemy jeździć po zamarzniętym jeziorze. Co jeśli lód
pęknie? Zayn, ja nie umiem pływać.
- Wiem o tym. – odparł. – Szczerze mówiąc, od kiedy tu
przyjeżdżamy ja też jeszcze nigdy nie jeździłem.
- Jak to? – zdziwiłam się.
- Za bardzo się bałem. – wyznał. – Dokładnie tego samego,
czego ty teraz.
- Więc dlaczego tym razem się zgodziłeś?
- Dla ciebie. – odparł z uśmiechem.
- Dla mnie? – nie rozumiałam.
- Widziałem dużo razy, jak chłopcy to robią. To naprawdę
świetna zabawa. Nie chcę, żeby cię ominęła, a wiem, że beze mnie na pewno byś
nie spróbowała.
Po tym wyznaniu zrobiło mi się ciepło na sercu. Chłopak
właśnie wyznał mi, że przezwycięży swój lęk dla mnie.
- Jesteś pewien? – spytałam.
- Tak. – kiwnął głową. – Ale obiecaj, że zrobisz to ze mną.
– poprosił.
- Ehh, no zgoda. – westchnęłam. – Obiecuję. – tym razem
uśmiechnęłam się.
Chłopak odwzajemnił uśmiech i w tej chwili poczułam, jak
łapie mnie za rękę. Spojrzałam w dół, na nasze połączone dłonie, przez co
uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Stój. – poprosiłam.
- Co…? – nie zdążył dokończyć, gdyż uciszyłam go
pocałunkiem.
Nie był długi, tylko krótki całus, jednak mimo to był
wyjątkowy. Kiedy oderwałam się od chłopaka, na jego ustach gościł szeroki
uśmiech. Staliśmy przez chwilę i wpatrywaliśmy się w siebie.
- Pośpieszcie się, gołąbeczki! – krzyknął Horan z przodu.
- Już idziemy! – odkrzyknęliśmy.
~*~
- Nie, nie, nie, nie! – protestowałam. – Nie ma mowy, żebym
na to weszła!
- Skoro ja to zrobiłem, to ty też możesz! – zachęcał Zayn,
który stał już na tafli lodu.
Wyciągnął rękę w moim kierunku, starając się dodać mi w ten
sposób otuchy.
- Nie, Zayn, nie dam rady! Za bardzo się boję!
- Spokojnie, jestem tu. – odparł nadal opanowany. –
Pamiętasz co było ostatnim razem? – zapytał mając na myśli niefortunne
zdarzenie na rzece, kiedy to wpadłam do wody. – Wtedy cię uratowałem. Jeśli
będzie trzeba, zrobię to znowu. – zapewnił.
Te słowa jako jedyne podziałały. Rzeczywiście, obecność
Zayn’a dawała mi większe poczucie bezpieczeństwa.
Chwyciłam wyciągniętą
rękę Zayn’a, po czym lekko wyciągnęłam jedną nogę do przodu i niepewnie
postawiłam ją na tafli zamarzniętego jeziora. Kiedy nie zauważyłam żadnego
pęknięcia dostawiłam również drugą nogę.
- Brawo. – pochwalił mnie Zayn. – Pierwszy krok za nami.
Teraz musimy poćwiczyć jeżdżenie.
- Ale ja nigdy nie jeździłam nawet na rolkach. – wyznałam
nieco wstydliwie.
- Nie martw się. Lou nie przegapiłby żadnej okazji do jazdy
na rolkach, czy łyżwach, a i tak jeździ jak pokraka. – zaśmiał się mulat,
wskazując mi jakiś kierunek.
Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam kalecznie jeżdżącego
Tomlinson’a oraz poruszającą się jak łyżwiarka figurowa, Prue. Dziewczyna nie umiała
powstrzymywać śmiechu, patrząc na swojego chłopaka.
- No dobra, to trochę pocieszające. – przyznałam, również
się śmiejąc.
- Okej, koniec śmiania się. – zarządził Malik. – Teraz
uczymy się! Rób to, co ja.
- Myślałam, że też jeszcze nigdy tego nie robiłeś.
- Tego nie, ale na rolkach jeżdżę całkiem nieźle. – odparł. –
Dobra, zaczynamy. Mały kroczek i lekko posuń nogę. Teraz to samo drugą. Mały
kroczek, posuń nogę. Mały kroczek, posuń nogę.
- Mały kroczek, posuń nogę. – powtarzałam razem z Zayn’em,
jak mantrę.
Co prawda nie szło mi to perfekcyjnie, biorąc pod uwagę, że
całe nogi mi się trzęsły, jednak fatalnie też nie było. Bynajmniej lepiej niż
Tomlinson, to na pewno! Jechałam z Zayn’em powoli, cały czas trzymał mnie za
rękę, gdyż zabroniłam mu mnie puszczać, choćby na sekundę. Robiliśmy kółka
wokół jeziora, podczas gdy reszta szalała w środku, wygłupiając się tak bardzo,
że co chwilę ktoś lądował na tyłku. Na moment podjechaliśmy do nich, jednak
odsunęliśmy się, gdy zrobiło się zbyt niebezpiecznie.
Zjechaliśmy na sam brzeg jeziora, po czym przeszliśmy na
trawę.
- Chodź. – pociągnął mnie mulat.
- Ale, Zayn! – zaprotestowałam. – W tym się fatalnie chodzi!
- Spokojnie, idziemy tylko usiąść. – zapewnił.
Rzeczywiście, daleko
nie poszliśmy. W pobliżu jeziora znajdowała się zwalona kłoda, przy której to
zatrzymał się Zayn. Strzepał śnieg, po czym oboje na niej usiedliśmy.
- I jak podobała ci się nauka? – spytał.
- Było całkiem nieźle, dobry z ciebie nauczyciel. –
pochwaliłam go.
- Miło słyszeć. – docenił mój komplement. – Tak w ogóle, pięknie
dziś wyglądasz. – uśmiechnął się.
- Dzięki. – zarumieniłam się i nieco pochyliłam głowę, przez
co włosy opadły mi na twarz.
Zayn wyciągnął rękę i sięgnął po kilka pasem, po czym
założył mi je za ucho.
- Masz taką śliczną twarz, nie chowaj jej. – szepnął,
przysuwając się bliżej.
Ujął moją brodę i uniósł ją lekko do góry. Zobaczyłam jak
przybliża swą twarz i przymyka powieki, więc zrobiłam to samo. Poczułam
delikatne muśnięcie jego ust, jednak po chwili zaczął całować mnie bardziej
natarczywie. Nie pozostałam dłużna, pragnąc więcej i więcej.
Nagle usłyszałam czyjś chichot. Odskoczyliśmy z Zayn’em od
siebie, jak oparzeni. Rozejrzałam się, szukając źródła dźwięku i odnalazłam go
prawie od razu. Za jednym z drzew stali Harry i Niall. Wystawały tylko czubki ich
głów, by mieli możliwość obserwowania nas.
- Pacany! – krzyknął mulat. – Wynoście się stąd!
- Też chcemy nacieszyć się waszym szczęściem! – odparł
Lokaty.
- Jak ja ci zaraz…! – krzyknął Malik, wstając, jednak nie
zdążył dokończyć, gdyż złapałam go za rękę, powstrzymując go od ruszenia w
kierunku chłopców.
Siadł ponownie, po czym spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Olej ich. – mruknęłam, przyciągając go do siebie i
namiętnie całując.
Usłyszeliśmy przeciągnięte „Ooooooo!”, jednak nie zważaliśmy
na to. W tym momencie liczyliśmy się tylko my.
~*~
- Dzisiaj też idziesz tak wcześnie spać? – spytała Danielle.
- Nie, tym razem z wami posiedzę. – uśmiechnęłam się
nieśmiało do dziewczyn, niepewna jak zareagują.
Jednak na ich twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy i przyjęły
mnie bardzo entuzjastycznie. Ku mojemu zdziwieniu, znalazłyśmy mnóstwo
wspólnych tematów. No proszę, kto by pomyślał, że jestem aż tak podobna do
normalnej dziewczyny?
- Dobra, a teraz mów, co się działo kiedy zniknęłaś dziś z
Zayn’em! – podekscytowała się Prue.
- Harry i Niall gadali coś na ten temat, ale nie chcieli
powiedzieć nic konkretnego. – dodała Dan.
- My się po prostu całowaliśmy. – wzruszyłam ramionami,
jednak nieco się zawstydziłam.
- Ale tak zwyczajnie, czy tak bardziej? – dociekała Danielle.
- Emm… No, tak bardziej. – zawstydziłam się jeszcze
bardziej.
Dziewczyny zapiszczały z radości.
- Horan i Styles wam przerwali? – zapytała Prue.
- Tak. – kiwnęłam. – Ale potem ich olaliśmy i całowaliśmy
się dalej. – uśmiechnęłam się szeroko na to wspomnienie.
- Jak on całuje? – zapytały dziewczyny równocześnie.
- Co to, jakieś przesłuchanie? – zaśmiałam się lekko.
- Nie, ale to jedno z najważniejszych pytań. – mrugnęła do
mnie Prue.
Westchnęłam, gdyż stwierdziłam, iż nie dadzą mi spokoju,
dopóki się nie dowiedzą.
- Jak całuje? – powtórzyłam ich pytanie. Zamknęłam oczy i
dokładnie przypomniałam sobie tamtą chwilę. – Po prostu bosko.
____________________________________
Jeszcze dłuższy od poprzedniego ! :D Cieszycie się ? xx No ale nie przyzwyczajajcie się za bardzo, bo nie wiem ile jeszcze dam radę tak pisać xd No i mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że znowu słodzę xd Jeśli tak to sorka, ale ja tak czasem po prostu muszę :D Takie sceny kocham pisać najbardziej ♥
Poryczałam się, jak to zobaczyłam ..
No ale #itsjustme
Całusy,
Olga
P.S. JUTRO MOJA KINGA (PAYNE) MA URODZINY AAAAAAAA ! ♥
P.P.S. KOMENTUJCIE, PLOOOOOSIE :<
P.P.S. KOMENTUJCIE, PLOOOOOSIE :<