PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
WAŻNE !!!
~Harry~
Ze snu wyrwało mnie jakieś stukanie. Nie było to, co prawda, jakieś wielce głośne, ale to ja z naszej piątki mam najsłabszy sen.
Rozejrzałem się zdezorientowany, nie wiedząc, gdzie jestem i co się dzieje. Kiedy po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do mroku, zobaczyłem, że leżę na kanapie w salonie, a obok mnie Niall śpi wtulony w Liam’a, jak w swojego ukochanego Misia Obamę, natomiast Louis spał na fotelu. Podniosłem się i zorientowałem, że to ktoś regularnie, co chwilę uderza w drzwi. Spojrzałem na zegarek: 3.30 w nocy. Kto przychodzi o tej porze?
- Chłopaki… – zacząłem szturchać pozostałych, starając się ich obudzić.
Lekkie trzęsienie nimi nic nie dało, więc musiałem zacząć bardziej nimi telepać.
- Liam! Niall! – potrząsnąłem nimi z całych sił.
- Harry, co ty wyrabiasz? – mruknął Liam niezadowolony, otwierając lekko oczy.
- Ktoś stuka do drzwi.
- To weź otwórz. – mruknął, kładąc się ponownie.
- Stary! – znowu nim potrząsnąłem. – Kto normalny puka do czyjegoś domu o trzeciej trzydzieści w nocy?!
- Może to pizza? – pomimo ciemności zobaczyłem, jak Niall uśmiecha się z zamkniętymi oczami.
- Harry, po prostu otwórz i będzie po sprawie. – mruknął ponownie Liam.
- Stary! A CO JEŚLI TO KOSMICI?! CO JEŚLI NAS PORWĄ DO SWOJEGO STATKU I TAM WYCIĄGNĄ NAM MÓZGI?! BĘDZIEMY ICH DOŚWIADCZENIAMI EKSPERYMENTALNYMI! JA NIE CHCĘ SOŃCZYĆ, JAK TE KROWY, CO ZNIKAJĄ Z PASTWISK!!!
- Harry, skarbie, weź się zamknij i ogarnij dupę. Niektórzy próbują tu spać. – usłyszałem śpiący głos Lou.
W tym momencie pukanie zastąpiło natarczywe dzwonienie do drzwi.
- Niech ktoś w końcu otworzy te drzwi. – mruknął Niall.
- Ja nie mam zamiaru. – oświadczyłem.
- No dobra, ja pójdę. – Liam już się lekko zdenerwował, co zdarzało mu się tylko, gdy ktoś przerywał jego sen.
Wszyscy się podnieśliśmy, czekając z napięciem, aż w końcu ujrzymy, kto dobijał się do naszego domu. Ja modliłem się, żeby to nie byli kosmici, Niall miał nadzieję na pizzę, a Louis najwidoczniej po prostu chciał, by to się jak najszybciej skończyło, żeby mógł spokojnie wrócić do spania.
Wszyscy wstrzymaliśmy oddech, kiedy Liam otworzył zamek i złapał za klamkę. Okazało się, że za drzwiami stał… Niestety nie pizza, na całe szczęście nie kosmici. Ale zamiast tego ujrzeliśmy policjanta.
- W końcu. – powiedział mężczyzna zniecierpliwiony. – Mam waszą zgubę. – oświadczył, po czym przesunął się na bok.
Z początku byliśmy zaskoczeni, jednak po chwili ogarnęła nas niezmierzona euforia. Zaczęliśmy skakać i krzyczeć z radości, po czym wszyscy rzuciliśmy się na stojącego w progu Zayn’a, nie umiejąc pohamować swojej radości.
~Ariel~
Pociągnęłam łyk z kieliszka, opierając się o ladę, po czym rozglądnęłam się dookoła. Znajdowałam się w brudnym barze, w którym świeciło pustkami. Oprócz mnie, jednymi gośćmi, byli jacyś dwaj kolesie, kompletnie już upici, leżący na stole i mamrotający coś pod nosem, oraz facet koło pięćdziesiątki, który patrzył na mnie łapczywie. Był obskurny i obrzydliwie było czuć jego wzrok na sobie. Jednak w obecnej chwili nie było mnie stać na żaden lepszy lokal.
Kiedy uciekłam, udało mi się przedostać do miasta, co było prawdziwym cudem, biorąc pod uwagę, że biegłam po śnieżnej okolicy w kapciach i ciuchach, które służyły mi do spania. Znalazłam jakiś mały sklepik na obrzeżach Londynu. Udało mi się tam włamać, za pomocą wsuwki do włosów (nieźle, nie?), po czym wzięłam dla siebie trochę zwykłych ciuchów, kurtkę i jakieś buty. Noc spędziłam w szopie należącej do mojej rodziny, która również znajdowała się na obrzeżach miasta. Powstała właśnie w razie takich wyjątkowych sytuacji. Na szczęście klucz nadal był ukryty w tym samym miejscu, o którym pamiętałam.
Następnego dnia poszłam się przejść w mało uczęszczane ulice. Udało mi się zwinąć portfel jakiemuś facetowi, nawet się nie zorientował. Niestety jednym z minusów obecnej sytuacji było to, że przebywając na zewnątrz cały czas musiałam naciągać kaptur kurtki i zapinać go tak, by było mi widać praktycznie tylko oczy.
Wróciłam myślami do teraźniejszości, kiedy ten obrzydliwy koleś podszedł i usiadł na stołku barowym, obok mnie.
- Co taka śliczna panienka robi w takim miejscu, jak to? – spytał „zaczepnie”.
- Lepsze pytanie brzmi, co taki obskurny koleś robi w miejscu tak bliskim mnie. – mruknęłam.
Moja odpowiedź go zezłościła, jednak niemal natychmiast się uspokoił, a na jego twarzy ponownie pojawił się głupi uśmieszek.
- Zadziorna. – stwierdził, po czym przysunął się bliżej mnie i szepnął: – Lubię takie.
- Daruj sobie koleś. – odepchnęłam go, odstawiając z trzaskiem kieliszek, po czym wstałam i opuściłam bar.
Przyszłam tam, by się trochę rozluźnić, jednak otoczenie i panująca w nim atmosfera, a na dodatek tylko jeden wypity kieliszek, nie pozwoliły mi na to. „Dosyć tego”, stwierdziłam w myślach, „Teraz nadszedł czas na prawdziwą zabawę”.
~Liam~
Nadal nie mogę uwierzyć, że Zayn się odnalazł! Ale to prawda!
Okazało się, że mieliśmy rację, nie zniknął z własnej woli. Porwano go dla okupu. Rodzinę przestępczyni aresztowano, ale ona sama uciekła. Była to dość niepokojąca myśl, ale w sumie, co mogła teraz zrobić, kiedy była całkiem sama? Raczej da spokój Zayn’owi…
Bardziej martwiło mnie obecne zachowanie Zayn’a. Był jakiś dziwny…
- Stary. – zagadałem do niego wieczorem, dwa dni od owej nocy. – Co jest?
- To znaczy? – spytał zdezorientowany.
- Od powrotu jesteś jakiś nieobecny.
- Nieprawda. – odpowiedział, jednak zabrzmiało to tak, jakby sam nie był o tym przekonany.
- Jesteś pewien? – spytałem, chociaż wiedziałem, że nie mówi prawdy.
- Tak, jestem pewien. – przytaknął. – Dzięki, że się o mnie martwisz, ale naprawdę nie ma potrzeby. Wszystko w porządku. – zapewnił jeszcze raz, po czym poszedł do swojego pokoju, twierdząc, że ma coś ważnego do zrobienia.
Jednak ja wiedziałem, że coś się zmieniło. Coś musiało mu się przydarzyć, podczas jego nieobecności… Pytanie tylko, co?
~Zayn~
Położyłem się na swoim łóżku i zacząłem wpatrywać się w sufit. Liam miał rację. Odkąd wróciłem do domu byłem dość nieobecny myślami, a to wszystko przez ten pocałunek z Ariel. Nie przypuszczałem, że aż tak bardzo będzie mnie to męczyć.
Tak właściwie, dlaczego doszło do tego pocałunku? Niestety najbardziej prawdopodobne było, iż Ariel zrobiła to po prostu, żeby uciec… Ale nawet jeśli tak było, to dlaczego nie chciałem tego do siebie przyjąć? Dlaczego czułem się w pewien sposób oszukany, czy pokrzywdzony…? Skoro ona była po prostu dziewczyną, która mnie porwała?
Nie, chwila. Ona nie była „po prostu”. Ariel miała coś w sobie. Czy chodziło tylko o jej niezwykłą, azjatycką urodę? Nie. Czułem, że chodzi o coś więcej. Miała w sobie coś, co przyciągało, chociaż wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy. Ale teraz nie mogłem przestać o niej myśleć.
Tak, na pewno miała coś w sobie.
________________________________________
Tym razem rozdział dużo szybciej :) Wiem, że ten jest o wiele nudniejszy od poprzedniego, ale w następnym znów będzie ciekawie ;)
Udało mi się napisać 5 rozdziałów (wliczając ten), jeeeej ! :) Kolejne doda dla Was moja przyjaciółka, Marta. Mogą się pojawić także notki od niej pod rozdziałami, bo powiedziałam jej, że jakby chciała coś napisać, to niech się nie krępuje ;) Jeśli ktoś odpowie na Wasz komentarz z mojego konta w dniach 14-28 sierpnia, to nie będę ja :P Być może zajrzę jeszcze na bloga w poniedziałek, kiedy wrócę ze ślubu, ale później, dopiero jak wrócę z obozu. I zapowiadam, że przeczytam każdy komentarz, pod każdym nowym rozdziałem ! Więc nie krępujcie się ich pisać ;) A no i w razie czego odpowiem na jakieś pytanie w komentarzach :)
A i jeszcze jedno. Marta będzie informować na twitterze o nowych rozdziałach osoby z mojej listy, ale osoby, które informuję przez gg nie będą powiadamiane przez te 2 tygodnie, tak więc będą musiały tu same zaglądać. Przepraszam Was za to, ale kiedy już wrócę, znowu osobiście się wszystkim zajmę ;)
Całusy,
Olga